Czy prywatne studia medyczne są łatwiejsze? Rozwiewamy popularne mity

×

Ostrzeżenie

The subscription service is currently unavailable. Please try again later.
×

Komunikat o błędzie

Notice: Trying to get property of non-object w mailchimp_signup_subscribe_form() (linia 364 z /home/edulider/new/sites/all/modules/mailchimp/modules/mailchimp_signup/mailchimp_signup.module).
Czy prywatne studia medyczne są łatwiejsze Rozwiewamy popularne mity

Ile razy słyszałeś, że prywatne studia medyczne to „łatwiejsza droga" do dyplomu lekarza? To jeden z najbardziej upartych mitów krążących wśród maturzystów i ich rodziców. Czas wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy i sprawdzić, jak naprawdę wygląda nauka w prywatnych uczelniach medycznych.

Mit pierwszy: Niższy poziom nauczania

Zacznijmy od fundamentalnej kwestii – wszystkie uczelnie medyczne w Polsce, zarówno publiczne, jak i prywatne, podlegają tym samym standardom kształcenia określonym przez Ministerstwo Zdrowia i Nauki. Prywatne uczelnie medyczne muszą spełniać identyczne wymagania programowe co państwowe uniwersytety medyczne.

Co to oznacza w praktyce? Że musisz opanować tę samą liczbę godzin anatomii, biochemii czy farmakologii. Że egzaminy LEK (Lekarski Egzamin Końcowy) zdają wszyscy według tych samych kryteriów, niezależnie od tego, gdzie studiowali. Statystyki pokazują, że absolwenci uczelni prywatnych radzą sobie na LEK-u równie dobrze – a czasem nawet lepiej – niż ich koledzy z uczelni państwowych.

Mit drugi: Kupujesz dyplom, nie wiedzę

To prawdopodobnie najbardziej krzywdzące uproszczenie. Tak, prywatne studia medyczne wymagają czesnego, ale z pewnością nie możesz „kupić" tytułu lekarza. Medycyna to kierunek, gdzie nie ma miejsca na „przesiedzenie" sesji czy przebrnięcie przez studia na minimalnych obrotach.

Wyobraź sobie: stojesz przy łóżku pacjenta podczas praktyk klinicznych. Lekarz prowadzący zadaje ci pytanie o diagnostykę różnicową. W tym momencie nie ma znaczenia, czy studiujesz prywatnie czy publicznie – liczy się twoja wiedza i umiejętności. Każdy student medycyny, niezależnie od uczelni, musi zaliczyć setki godzin zajęć praktycznych, zdać dziesiątki egzaminów i wykazać się rzeczywistymi kompetencjami.

Mit trzeci: Łatwiejszy nabór to niższy poziom

Prawda jest taka, że na prywatne uczelnie medyczne faktycznie łatwiej się dostać – ale to nie oznacza, że łatwiej je ukończyć. Mniejsza konkurencja na etapie rekrutacji nie przekłada się na obniżone standardy podczas studiów. Wręcz przeciwnie – uczelnie prywatne często mają mniejsze grupy, co paradoksalnie oznacza bardziej indywidualne podejście i trudniej „przejść niezauważonym".

Wielu studentów wybierających prywatne uczelnie to osoby, które nie dostały się na studia państwowe z powodu minimalnie za niskich punktów, ale ich determinacja i pracowitość są równie duże – a czasem nawet większe. To ludzie, którzy naprawdę chcą zostać lekarzami i są gotowi za to zapłacić.

Mit czwarty: Gorsi wykładowcy

To kolejne nieporozumienie. Kadra prywatnych uczelni medycznych często składa się z tych samych specjalistów, którzy prowadzą zajęcia na uczelniach państwowych. Doświadczeni lekarze, profesorowie i praktycy dzielą swój czas między różne placówki. Co więcej, uczelnie prywatne, chcąc budować swoją renomę, często przykładają szczególną wagę do jakości kadry dydaktycznej.

Prawdziwe wyzwania czekają na wszystkich

Niezależnie od tego, czy wybierzesz uczelnię prywatną czy państwową, czeka cię sześć lat intensywnej nauki. Setki godzin w prosektorium, dyżury na oddziałach, bezsennen noce przed egzaminami. Medycyna nie odpuszcza nikomu – i to jest piękne w tym kierunku, bo oznacza, że każdy lekarz w Polsce musi przejść przez te same próby.

Decydując się na prywatną uczelnię medyczną, nie wybierasz łatwiejszej drogi – wybierasz po prostu inną ścieżkę do tego samego celu. Być może z mniejszymi grupami, bardziej elastycznym systemem czy nowocześniejszym kampusem, ale z równie wysokimi wymaganiami i takim samym finałem: dyplomem lekarza, który umożliwi ci ratowanie ludzkich istnień.