Angielszczyzna jest obecnie niezwykle popularna i uważana za uniwersalną. Szczególny napływ wyrazów pochodzenia brytyjskiego i amerykańskiego rozpoczął się wraz z otwarciem granic w 1989 roku. Znajomość angielskiego wszędzie jest wymagana, a w zasadzie uważana za oczywistość.
Świadomi tego szukamy, szukamy i z coraz większym przerażeniem w oczach decydujemy się, najczęściej „w ciemno” na rozpoczęcie albo kontynuowanie nauki. W odpowiedzi na potrzeby uczących się pojawiło się wiele różnych metod nauczania języków obcych. Do konwencjonalnych metod nauczania zaliczymy:
Metoda bezpośrednia w nauce języka obcego
Najwcześniejsza, bezpośrednia, stosowana od czasów greckich nauczycieli w Rzymie do dziś oparta jest na naturalnym kontakcie nauczyciela z uczniem, a główną sprawnością jest konwersacja. Podobną rolę pełniły guwernantki-cudzoziemki. Odrzucano systematyczną naukę gramatyki czy słownictwa, skupiano się natomiast na obcowaniu z żywym językiem obcym w naturalnym, bezpośrednim kontakcie.
Metoda gramatyczno-tłumaczeniowa
W nauczaniu łaciny wypracowano metodę gramatyczno-tłumaczeniową. Każdy z nas, za pewne, pamięta mozolną przeprawę przez kolejne strony wypełnione niezrozumiałym dla nas tekstem. Głównym celem tej metody było opanowanie gramatyki i słownictwa języka obcego, po to, aby uczący się był w stanie samodzielnie czytać i rozumieć teksty literackie. Z pewnością nie jest to już dzisiaj wystarczające w nauce. Teraz, kiedy wiemy, że znać język obcy to znaczy umieć nie tylko czytać i rozumieć jego strukturę gramatyczną, ale przede wszystkim umieć się w nim komunikować, pisać oraz rozumieć swojego rozmówcę.
Metoda audiolingwalna i kognitywna
Pierwszą naukową metodą, opartą na behawioryzmie jest powstała w czasie II wojny światowej w Stanach Zjednoczonych metoda audiolingwalna, nazywana czasem również wojskową. Stawiano w niej na wykształcenie nawyków językowych w sposób mechaniczny, nierefleksyjny, poprzez wielokrotne powtarzanie (tzw. drilling - dryl językowy), zapamiętywanie i utrwalanie danego materiału językowego. Istotnym elementem w tej metodzie jest relacja między bodźcem a reakcją oraz pochwała nauczyciela, jeśli reakcja uczącego się jest właściwa. Błędy językowe zwalczano przez poprawianie, po to, aby nie dopuścić do tworzenia się błędnych nawyków. Do dzisiaj metoda ta jest wykorzystywana z powodzeniem w tych fazach lekcji, kiedy nowy materiał, gramatyczny czy leksykalny jest wprowadzany i utrwalany poprzez wiele ćwiczeń kontrolowanych, wspomniany tzw. drills. Lata 70. i twórca językoznawstwa transformacyjnego, Noami Chomski, zaprzeczyli metodzie audiolingwalnej metodą kognitywną, zakładającą, że uczący się powinni rozumieć język obcy i tworzyć samodzielnie coraz to nowe zdania na podstawie tzw. kompetencji językowej. Aby to osiągnąć, uczący się muszą znaleźć się w sytuacji naturalnej, przyswajać język za pomocą prób i błędów. Błąd miał wskazywać na postęp w nauce.
Z pewnością ciekawsze czy raczej bardziej kontrowersyjne są metody niekonwencjonalnejako metody nauczania języków obcych , jednakże czy są bardziej skuteczne w dobie współczesnej glottodydaktyki? Niewątpliwie wielkim atutem metod alternatywnych, które rozwijają się od lat 60-tych XX wieku, jest ogólnie znany humanizm w nauczaniu, który stawia osobę uczącego się w centrum zainteresowania. To już nie nauczyciel, ale jego uczeń będzie zawsze ważniejszy w procesie nauczania i wokół jego potrzeb, stylu uczenia się, rodzaju inteligencji, preferowanych strategii uczenia się, jego poczucia bezpieczeństwa, motywacji i emocji będzie rozwijał się proces dydaktyczny. Dlatego zanim podejmiemy naukę języka obcego warto zastanowić się, który nauczyciel wykorzysta metodę trafiającą w sedno naszych potrzeb.
Autor: Edyta Kowalczyk
Komentuj przez Facebooka