Czy szkoła zawodowa to wstyd?

szkoła zawodowa

Jeszcze do niedawna szkoły zawodowe cieszyły się złą opinią, a zdolni uczniowie omijali je szerokim łukiem. W ostatnich latach jednak sytuacja ta znacząco się zmieniła. A wszystko przez to, że w wielu zawodach rynek pracy został nasycony pracownikami o odpowiednich kwalifikacjach. Odpowiedź na pytanie, czy szkoła zawodowa to wstyd wydaje się więc oczywista.

Boom edukacyjny i jego skutki

Lata 90. ubiegłego wieku oraz pierwsza dekada obecnego to ogromny wzrost liczby studiujących. Każdy chciał zdobyć dyplom jakiejkolwiek uczelni wyższej, by móc pochwalić się nim w CV. To sprawiło, że jakość i poziom wiedzy studiujących znacznie się pogorszył, spadła również liczba osób, które wybrały szkołę zawodową. Zaczęło brakować spawaczy, stolarzy, elektryków i innych fachowców.

Człowiek wykształcony to  nie tylko człowiek z mgr przed nazwiskiem

Szkołami zawodowymi straszono kiedyś dzieci, które nie chciały się uczyć. Wmawiano im, że osoby, decydujące się uczęszczać do szkoły zawodowej to osoby bez ambicji. Wszystko przez pokutujące myślenie, że zawodówki kształcą ludzi w kierunkach, w których trzeba ciężko pracować fizycznie, bez adekwatnego wynagrodzenia i bez urlopu. Rzeczywistość jest zgoła inna. Sytuacja, w której mniej osób mogła się pochwalić dyplomem czeladnika sprawiła, że zaczęło brakować rąk do pracy prawie w każdym fachu. W wyścigu o dobrze płatną pracę uczniowie szkół zawodowych wcale nie byli i nie są na straconej pozycji. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Ogromne zapotrzebowanie na rynku pracy na rzemieślników sprawiło, że pracodawcy zaczęli coraz łaskawszym okiem spoglądać na absolwentów szkół zawodowych i z sentymentem wspominać czasy, kiedy nie brakowało stolarzy, płytkarzy czy mechaników samochodowych.

Tablica ogłoszeń prawdę Ci powie

fachowiec mechanik

Czytanie ofert zatrudnienia na tablicach w Urzędach Pracy czy na portalach dedykowanych osobom poszukującym pracę nie pozostawia złudzeń – największa liczba przedsiębiorców szuka rzemieślników. Poszukiwani są:

  • mechanicy samochodowi
  • mechanicy maszyn budowlanych
  • stolarze
  • tapicerzy
  • pracownicy budowlani
  • montażyści mebli
  • dekarze
  • monterzy instalacji sanitarnych
  • lakiernicy i wielu innych rzemieślników.

Fach w ręku okazał się szansą na zatrudnienie nie tylko w polskich, ale i zagranicznych firmach. Poszczęściło się także tym, którzy odważyli się założyć własną firmę. Kariera bez studiów okazała się możliwa. Na usługi lub produkty prawdziwych „złotych rączek” trzeba dziś czekać miesiącami, a w dodatku słono za nie zapłacić.

Coraz lepsze warunki w szkołach zawodowych

rozwój zawodowy

Podejmowanie decyzji w wieku 16 lat o swojej dalszej ścieżce kariery zawodowe jest trudne. Szkoły zawodowe robią jednak co mogą, by przyciągnąć jak największą liczbę osób do siebie.

Każda z nich na swój sposób walczy o uczniów. Niektóre kuszą szerokim wachlarzem możliwości kształcenia, inne przypominają o wieloletniej tradycji placówki, jeszcze inne eksponują bogatą wiedzę i doświadczenie pedagogów. Wiele szkół zawodowych w odpowiedzi na zapotrzebowanie na rynku pracy tworzy nowe kierunki kształcenia (np. mechanik motocyklowy) lub przeorganizuje bieżące, a wszystko po to, by lepiej dopasować formę kształcenia do potrzeb pracodawców. Przykładowo jedna z krakowskich szkół zawodowych oferuje zdobycie dwóch tytułów zawodowych jednocześnie: fryzjera i kosmetyczni w klasie fryzjersko-kosmetycznej. Dzięki środkom unijnym uczniowie mogą także wyjeżdżać na praktyki zagraniczne, czy realizować projekty stażowe.

Dyrektorzy szkół zawodowych przekonują, że najlepsi specjaliści, tzw. złote rączki to przede wszystkim absolwenci szkół zawodowych, którzy praktyki odbywali w dobrych zakładach rzemieślniczych. Wybór rzemiosła staje się tym samym niejako dołączeniem do elitarnej grupy twórców polskiej gospodarki.

Szkoła zawodowa, szkołą przyszłości

Druga dekada XXI wieku to czas powolnego odczarowywania polskich szkół zawodowych. Okazuje się, że warto się kształcić, by mieć w ręku konkretny fach, bo wtedy można wspiąć się na sam szczyt. Pracujący w zawodzie stolarz czy bezrobotny magister filozofii? Wybór jest oczywisty. Czy szkoła zawodowa to wstyd? Z pewnością nie.

Nie popadajmy jednak z jednej skrajności w drugą. Fachowcy z wyższym wykształceniem są bardzo potrzebni. Ważne jest jednak to, by zachować równowagę i aby odnaleźć swoją pasję (by w życiu robić to, co się naprawdę lubi). To skłania do rozwijania się i pokonywania kolejnych trudności, jakie pojawiają się na drodze do wymarzonego sukcesu. Dewiza współczesnego świata brzmi: Nie ważne, jakie masz papiery, ważne jest to, co umiesz i dlatego każdy powinien walczyć o to, by jak najlepiej wykorzystać swój czas.