Filmy dokumentalne dotyczące edukacji w Azji, zawsze wzbudzały sporo kontrowersji. Pod główną wątpliwość Europejczycy zwykli poddawać ilość czasu, jaką przeciętny Azjata musi poświęcać kształceniu się. Pogłoski o tym, że uczniowie mają obowiązek przebywania na terenie szkoły od świtu do nocy, przynajmniej w przypadku prowincji Liaoning (pn-wsch część Chin), okazują się prawdziwe. Poniższe dane pochodzą z obserwacji uczestniczącej, mającej miejsce w jednej ze szkół publicznych w mieście Dalian.Chiński nastolatek uczęszczający do High School (odpowiednik polskiego liceum) od poniedziałku do piątku musi pojawić się w murach szkoły przed godziną 6.30. Uczniowie przez pierwsze 60 minut mają obowiązek gruntownego przygotowania placówki do pracy, co wiąże się z czyszczeniem klas i korytarzy. Nauczyciele pojawiają się w szkole tuż przed pierwszą lekcją, czyli około 7.30. O zbliżających się zajęciach, każdorazowo informuje tzw. dzwonek ostrzegawczy, który ma postać wesołej, niczym zapożyczonej z dobranocki, melodyjki. Na dany dźwięk uczniowie udają się w kierunku swoich klas. Dopiero drugi dzwonek informuje o początku zajęć.
Lekcja w większości szkół w Chinach trwa 40 minut, a klasy liczą średnio od 40 do 60 osób. Około godziny 9.00 ma miejsce opracowana przez specjalistów gimnastyka, podczas której dzieci z całej szkoły udają się na boisko (z reguły chińskie placówki edukacyjne dysponują imponującej wielkości terenami sportowymi). Każda klasa zajmuje swoje wcześniej ustalone miejsce, z głośników puszczana jest donośna muzyka, a na podeście dwójka uzdolnionych sportowo uczniów demonstruje ćwiczenia. Poruszające się rytmicznie dzieci, prezentujące niesamowite zdolności koordynacyjne, a przy tym jednakowo ubrane w szkolne mundurki, skutecznie zwracają na siebie uwagę. Z perspektywy Europejczyka całe to zjawisko, łudząco przypomina masowy aerobik. Raz w tygodniu odbywa się szkolenie z marszu defiladowego. Prosto z boiska uczniowie wraz z nauczycielami, pośpiesznie udają się na kolejne lekcje.
W międzyczasie ma miejsce zbiorowy masaż głowy i oczu, trwający około 10 minut. Wspomniany zabieg odbywa się w klasach, pod dyktando głosu dochodzącego z radiowęzła. Godzina 12.00 w większości szkół oznacza dłuższą przerwę, podczas której uczniowie mają około 30 minut na spożycie lunchu oraz godzinę na sen. Drzemka jest obowiązkowa, co w praktyce oznacza, że każdy uczeń zasiada do swojego stolika i zwyczajnie kładąc głowę na ławce, zasypia. O finale odpoczynku informuje dzieci wesoła melodia, po której odbywają się kolejne lekcje.
Około godziny 15.30 rozpoczyna się znana u nas z terminologii bursowej – nauka własna. W praktyce jest to jedyna część dnia, podczas której nauczyciele pozwalają dzieciom korzystać z czasu wolnego (gra w: koszykówkę, piłkę nożną, ping-ponga). Wszystko jednak musi odbywać się na terenie szkoły. Warto podkreślić, że nauczyciele podobnie do swych podopiecznych, mają całodniowy zakaz opuszczania obszaru miejsca pracy. Pod koniec przerwy serwowany jest obiad (przyszkolna stołówka jest normą).
Po posiłku, około godziny 17.40 - rozpoczynają się wieczorne lekcje. Od 19.40 ponownie ma miejsce nauka własna, tym razem jednak ściśle monitorowana przez nauczycieli. W tym czasie każdy wychowawca ma obowiązek przebywać wraz z dziećmi w klasie i pomagać im w odrabianiu zadań domowych.
Dzieci mieszkające poza terenem szkoły, mogą opuścić mury placówki około godziny 21.00. Natomiast uczniowie nocujący w internacie, pozostają pod czujnym okiem nauczycieli do 22.00. Trzeba zaznaczyć, iż najzdolniejsi uczniowie mają możliwość uczestniczenia w dodatkowych zajęciach odbywających się w soboty. W historii można odnaleźć kilka prób zmian, które miały na celu skrócenie czasu poświęcanego na rozwój intelektualny. Jednakże na znak protestu ze strony rodziców, pierwotny porządek szkolny był zazwyczaj szybko przywracany. Oficjalnie, za powód, dla którego dorośli chcieli, aby ich dzieci spędzały więcej czasu w szkole, podaje się wysokie wyniki w nauce, osiągane dzięki tradycyjnej szkole. Jednak nieoficjalnie mówi się, że prawdziwym powodem protestów, była obawa rodziców przed konicznością poświęcenia kariery zawodowej, na rzecz opieki nad dziećmi.
Przeciętnemu europejczykowi, chińska szkoła głównie jawi się, jako bezduszny złodziej czasu. Będąc jednak świadomym różnic kulturowych dzielących zachód od Azji, warto wspomnieć historyczna już tezę Aksjomatu Macartneya, mówiacą że: „ Nic bardziej błędnego niż oceniać Chiny podług norm europejskich.”
Komentuj przez Facebooka